Zabawa w zbieranie pejzaży – 75mm manualnie na wyspie Pag

Czasem fotografia krajobrazowa nie potrzebuje szerokiego kąta i wygody autofocusa, żeby wciągnąć człowieka po uszy. Tak właśnie było podczas mojego wyjazdu na wyspę Pag w Chorwacji. Zabierając ze sobą tylko nowy, manualny obiektyw TTArtisan 75mm f/1.5, nie do końca wiedziałem, czego się spodziewać. Wiedziałem jedno: będzie ciekawie.

Pag to surowe piękno. Skały, światło, morze i wiatr. Miejsce, które nie daje się łatwo ująć w klasyczny pejzażowy kadr. I właśnie dlatego 75 mm okazało się tak intrygującym wyborem. Nie mogłem objąć wzrokiem wszystkiego – musiałem wycinać fragmenty rzeczywistości. Każdy kadr był decyzją, a nie odruchem.

TTArtisan 75mm f/1.5 to szkło z charakterem. Jasna przysłona kusiła, by bawić się głębią ostrości, nawet w krajobrazie – nieco nietypowo, ale bardzo satysfakcjonująco. Ręczne ostrzenie wcale nie spowalniało, raczej wprowadzało mnie w inny rytm fotografowania. Bardziej świadomy. Bardziej obecny.

Zamiast „łapać widoki”, zacząłem zbierać nastroje. Wąskie kadry z detalami skał, samotne drzewa pośród kamiennej pustyni, gra światła na zboczach – to wszystko zyskało na tej dłuższej ogniskowej. 75 mm pozwoliło mi skupić się na relacji między elementami kadru. Nie był to klasyczny pejzaż „do katalogu podróży”, ale raczej osobisty dziennik spojrzeń.

Największym wyzwaniem było oczywiście kadrowanie – brak szerokiego kąta czasem frustrował. Ale ta frustracja szybko zamieniła się w zabawę. Kompozycja zaczęła być grą z ograniczeniami, a nie walką z nimi. Każde zdjęcie wymagało decyzji: co pokazać, a co zostawić poza kadrem.

TTArtisan zaskoczył mnie jakością. Mimo że to obiektyw manualny i bardzo przystępny cenowo, daje świetny obraz – ostry, z przyjemnym charakterem i pięknym bokeh, jeśli się go potrzebuje. Na f/1.5 oczywiście trzeba być uważnym, ale gdy trafisz w punkt – nagroda jest naprawdę satysfakcjonująca.

To był fotograficzny eksperyment, który przerodził się w coś więcej. 75 mm krajobrazu może na początku wydawać się dziwnym wyborem – ale wystarczy kilka godzin w terenie, żeby się przekonać, że w tej „ciasnocie” tkwi niesamowity potencjał.

I choć po powrocie do domu kuszą inne szkła, bardziej „uniwersalne”, wiem, że TTArtisan 75mm f/1.5 jeszcze nie raz pojedzie ze mną na krańce mapy. Bo to właśnie w ograniczeniach rodzi się największa kreatywność.